Z najnowszego raportu przygotowanego przez Instytut Badań Strukturalnych wynika, że system podatkowy w Polsce bardziej uderza w osoby o niskich dochodach, niż w osoby, które uzyskują wyższe dochody. Pod względem sprawiedliwości systemu podatkowego Polska znajduje się... na szarym końcu państw Unii Europejskiej.
O tym, że polski system podatkowy nie jest „skrojony” na miarę XXI w. oraz że jego toporność nie pozwala wielu Polakom uciec z pułapki „bardzo niskiego dochodu”, wiemy nie od dziś. Teraz jednak Instytut Badań Strukturalnych zaznaczył w raporcie, że system podatkowy w Polsce jest sprzeczny z zasadami polityki społecznej. Odwagę za wyrażenie takiej opinii należy oczywiście pochwalić, ale nie sposób uciec od pytania: I co w związku z tym?
Raport IBS podkreślił jedynie to, co wielu pracowników etatowych i przedsiębiorców zna w Polsce z autopsji, a mianowicie, że regresywny system podatkowy znacznie bardziej uderza nad Wisłą w osoby osiągające niskie dochody, niż w te, które uzyskują dochody wysokie. Regresywny system podatkowy jest efektem przede wszystkim stosunkowo niskiego opodatkowania wysokodochodowej działalności gospodarczej oraz liniowego opodatkowania pracy (liniowego, czyli takiego samego, niezależnie od wysokości zarobków). Jak czytamy w raporcie, w krajach Unii Europejskiej wysokie zarobki opodatkowane są podatkiem wyższym średnio o 8 punktów procentowych, a dodatkowo znacznie rzadsza jest tam tendencja do zakładania fikcyjnej, znacznie bardziej opłacalnej działalności gospodarczej.
Równe opodatkowanie niskich i wysokich zarobków jest na skalę europejską raczej ewenementem – pod tym względem gorzej niż w Polsce jest tylko na Węgrzech. Problem polega jednak na tym, że kolejne rządy wcale nie kwapią się, żeby polepszyć sytuację Polaków osiągających najniższe dochody. A przecież wystarczyłoby, tak jak na przykład w Wielkiej Brytanii, podnieść znacznie kwotę wolną od podatku, żeby wyraźnie ulżyć osobom najmniej zarabiającym. W tym miejscu przypomnijmy tylko, że w Polsce kwota wolna od podatku wynosi 8 tys. zł, czyli nie za wiele, a i tak jest ona degresywna. Dla osób pracujących w Polsce na pełen etat za minimalne wynagrodzenie kwota wolna to zatem tylko 3091 zł (tyle przysługuje osobom zarabiającym w przedziale od 13 tys. zł do 85 528 zł rocznie). Tymczasem w przywołanej przeze mnie Wielkiej Brytanii kwota wolna wynosi obecnie £11 850 (czyli ok. 59 000 zł), a od początku kwietnia zostanie ona podniesiona do wysokości £12 500 (czyli do ponad 61 tys. zł).
Agnieszka Nowicka de Poraj SHARE
Komentarze są wyłączone.